Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2012

Artystycznie, z głębi serca dla dużych i małych

Informacja oficjalna START :  11 marca 2012 r., Wrocław, klub Puzzle - akcja "Rak wspak" Warsztaty artystyczne Dla dzieci 11:00 – 13:00 Lalki szmacianki 13:00 – 15:00 Malowanie form gipsowych 11:00 – 15:30 Punkt animacyjny (malowanie twarzy, balonikowe zwierzaki, gry i zabawy) Dla dorosłych 11:00 – 12:30 Broszki i brochy materiałowe 12:30 – 14:00 Sitodruk 14:00 – 15:30 Filcowane bransoletki Kiermasz rękodzieła 11:00 – 20:00 Kiermasz rękodzieła Koncert 19:00 – 20:00 Zgas + Fpat wypat 20:00 – 21:00 Soniamiki 21:00 – 22:00 Janek Samołyk Dochód z tej imprezy będzie przeznaczony na leczenie 31-letniej wrocławianki Karoliny Buczmy (czyli mnie). Szczegóły: http://www.facebook.com/rakwspak oraz tu , tu , tutaj , tu , o tu ,  i tu . Doznaję szoku. Wariuję z wrażenia!!! Słyszycie mnie tam!!  Szaleństwo, wszyscy jesteście szaleni! Mali pomocnicy…jesteście baobaby!! Dziękuję wszystkim baobabom którzy zorganizowali tę „układankę w Puzlach”! Pomyślałam, że zrobię dla WAS obia...

rak wspak

Popędzam każdą chińską chwilę, nic na siłę, ale gdyby już był piątek? To ominęły by mnie wtorek, środa i czwartek. Czas ma swoje naturalne prawo, nie jestem przeciwko niemu. Dziś spotkałam dwie Polki z Pomorza, które przyjechały do szpitala tydzień temu, to nie jest ich pierwsza wizyta, dziewczyny jak ja, krok po kroku. Rano były przed zabiegami. Patrzyłam im w oczy i widziałam tam swoje myśli, które niedawno mi towarzyszyły. Ludzie różnią się od siebie i są do siebie podobni. Nie wiedzieć czemu w chorobie uczucia i emocje kształtuje w dużej mierze strach i to jest to, co od początku leczenia jest najważniejsze, przestać karmić się strachem!! Mój pierwszy „doradca emocjonalny”, A.J., mój człowiek, dwa lata temu, na samym początku powiedziała mi, że ja Karolina nie wiem co będzie dalej. To miało dać mi to ważne poczucie tu i teraz, to miało włożyć siłę w działanie, które teraz mogę wykonać dla siebie, oprócz czekania na działanie lekarzy i medycyny. To dało mi wybór, chcę walczyć o swoj...

znakocyfry

Rzeczywistość jest jak przesuwający się widnokrąg. Idę do Domu. Jestem jak koń z klapkami na oczach, który wyruszył już do Pekinu, ( na lotnisko ). Emocje powrotu na wodzy. Nie potrafię teraz udostępnić swoich uczuć. Jakieś podsumowanie się ciśnie, jeszcze nie dziś. Przedstawiam znakocyfry. I sposób łączenia ich w liczby. 22 ar szy ar 20 ar   szy 12 szy   ar Dla mnie jedna z podstaw życia społecznego. Ułatwiają zakupy, a tu się wszystko i wszędzie sprzedaje. Rzeczy mają swoją umowną wartość. Zawsze można tu kupić coś taniej, w sensie zbić cenę u sprzedawcy na mniejszą. Ha! Czasami wartość towaru obniża się o dwie trzecie jego wstępnej ceny, bez przesadnego targowania.

odgrzewane kotlety

Zawsze się przyda mieć coś w zamrażarce np.: pierogi babci Krysi, na szybki obiad, jak brak sił czy pomysłu. W sobotę po cyber nożu spuchł mój rdzeń kręgowy. Ból. Leżałam do poniedziałku, nieruchomo. Dzień i noc przesypiałam, potem następny dzień i noc. Przeciwbólowo dostałam ciekawy lek z grupy opiatów, impreza była jak na weselu. Tylko w mojej głowie. Taką cenę przypłaciłam za ten romans z robotem.... Nic do opisania, nawet nie gapiłam się w kontakt, czy szafę, cały czas spałam. Mogę z tej okazji odgrzać dziś Konfucjusza, wizytę w świątyni w której byłam jeszcze w styczniu. Świątynia jest przy ruchliwej ulicy w centrum, a za nią.... osiedle, wysokie wieżowce spoglądają na nią jak na zaspanego, zakurzonego żuka. Przechodząc przez bramę robi się ciszej, spokój oblewa mury i wszystkie zakątki. Kompleks świątyni podzielony jest na trzy strefy. W każdej części jest kilka budynków głównych w których są ołtarze z darami, świeże owoce i olej spożywczy w litrowej plastikowej butelce, reszta d...

informacja

Przeczytałam dziś komentarze do wpisu sajber najfi i to jest odpowiedż. Konstanty Ildefons Gałczyński „Mali pomocnicy”. Izbę sprzątnąć, rękawicę wełnianą zacerować dużą igłą do cerowania, drzewa przynieść, wody napompować, to są nasze drobne zadania; czasem zakładka od książki przepadnie — to my liść podajemy lub kłos żyta, żeby wiedział, gdzie przerwał czytanie ten, który czyta. Czasem ktoś zachoruje w środku zimy, to my jemu lekarstwa przynosimy, opowiadamy, że mróz, że wicher nad rzeką, lecz że wiosna już niedaleko, i choremu rozpalamy w piecu, żeby, patrząc na ogień, samotności nie czuł. A gdy sąsiad z ciężkim tobołkiem wchodzi do bramy, to my się do niego uśmiechamy i pomagamy. Raz dziecku zabawka wpadła pod autobus, myśmy ją wyciągnęli spod kół, tego motyla na kółkach, żeby znowu berbeć dobrze się czuł. A to było na wiosnę. Uśmiechał się milicjant, uśmiechała się cala ulica. Tak właśnie to sobie wyobrażam. Pod moją nieobecność, w mojej izbie mali pomocnicy pracują jak w mrowisku,...

sajber najf

Poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, dni spędzone w całości w szpitalu. W lewo włącznik światła, dalej kawałek pomarańczowej szafy, u góry na białym suficie mały kranik przeciwpożarowy, w prawo wieszak z kroplówką, brudne okno i gołębie, które są powtarzającym się elementem krajobrazu szpitalnych okien. Jak się leży przywiązanym do kroplówki jak pies do budy, to przez okno widać tylko niebo i aż niebo. We Wrocławiu w szpitalu na Borowskiej, na Weigla i tu znalazłam zbiór wspólny. Gołębie wypuszczone z gołębnika mają swojego przewodnika, który nadaje kierunek lotu, ptaki w tym samym momencie robią płynne zwroty, podczas których znikają, bo ustawiają się bokiem do patrzącego, po chwili wracają białe, lecą, zwrot i odwracają się ciemną stroną. Zawsze tak samo. Trzy szpitale, trzy gołębniki. Tak samo u mamy na działce, gołębie sąsiada, pana J. Lubię to. Poznałam kogoś, co dzień się spotykamy, zachowuje się jakby dopiero wczoraj wylądował na ziemi; ciekawy, delikatny, obserwuje mnie jedny...

kopytka niosą mnie!

Doktor Lee wpadł w poniedziałek na wizytę i powiedział, że jutro ma czas żeby zrobić cement jeszcze jednego kręgu. Po obejrzeniu zdjęć kręgosłupa do cyber noża stwierdzili, że krąg nad tym cementowanym nie jest tak zniszczony, ale należy go wzmocnić, to on może powodować ból w łopatkach. Robimy jutro? Zahuczało mi w głowie, zrobiło się gorąco, schowałam twarz w dłonie, igła, młotek, ryzyko, pozbyć się bólu, igła, młotek, pozbyć się bólu pozbyć się bólu pozbyć się bólu….jak zbity pies wróciłam do mieszkania. Nie chciałam być sama. Dziękuję wszystkim za myśli, modlitwę, obecność, wsparcie, słowa. Ja naprawdę wierzę że to jest energia. Myśli tak jak słowa mają moc. Wdzięcznie dziękuję i merdam ogonem. Od maja żyłam sobie z takim bólem między łopatkami, wczoraj mi go zabrali chińczycy podczas operacji , choć właściwie trudno to nazywać operacją. O 13.10 kładę się na stole, doktor smaruje mnie jakimś brązowym płynem, przykrywa płachtą, robi zdjęcie, rysuje coś na plech, wzdycha, daje zastrz...

tak też bywa

Nic się nie wydarzyło, podnoszę się z łóżka ciężka i rozkręcam jak lokomotywa. Rzadko uśmiecham. Ostatnio chyba w czwartek, gdy miałam wbite igły w brzuch i leżałam na środku sali, a obok mnie przechodzili chińczycy i pytali czy jest ok.? Odpowiadałam ok i na znak, że faktycznie tak jest, na wypadek gdyby mi nie uwierzyli, uśmiechałam się. Mnie tu jednak nie ma, wciąż siedzę w swojej głowie, tam sobie przemierzam jakieś przestrzenie, siadam w zakamarkach. Tęsknię, czuję się jak balon z helem zawieszony pod sufitem. Nic się nie wydarzyło, nawet nie było latarni tylko znowu jarmarczne kolorowe fajerwerki. Przyszły studentki 4 roku pielęgniarstwa i nauczyły mnie mówić kocham cię (łu aj ni). Robiłyśmy zdjęcia i okazało się, że jedna ma w domu żółwia, którego nie zamierza zjeść i nie podoba jej się zwyczaj wybierania zwierząt w restauracji do zjedzenia. W czwartek po mrożeniu miałam uczucie, że jedna igła jest nadal we mnie, zapytałam doktora czy jest pewny, że wyjął wszystkie, wtedy też si...

czas wolny bez komentarza

półmetek

Spóźniona recenzja. Scementowali co należało scementować. Była igła, młotek i cement. Nanosekundy dzieliły mnie od decyzji o ucieczce ze stołu. Wiara w wyzdrowienie pozwoliła mi zacisnąć zęby i trwać. Powstał stelaż, który wzmocnił mój krąg i zapobiegnie złamaniu kręgosłupa po usunięciu guza CYBER nożem. Majstry zaczną działać za pomocą cyber ostrza w następnym tygodniu. Jutro pierwszy z dwóch etapów wymrażania kolejnych guzów w wątrobie. Stawiam kolejny krok. Jutro tez tradycyjne chińskie święto, obchodzone 15 dni po nowym roku Święto Latarni, stanowiące jednocześnie zakończenie obchodów nowego roku. Unoszące się latarnie zobaczę przez szare okno w szpitalu, a sama puszczę jedną jak wyjdę po wymrażaniu. Widziałam dziś punkty z jedzeniem tak brudne i obskurne jak piwnice po powodzi, myślę, że już nie robi na mnie to wrażenia, nawet coś bym z ciekawości przekąsiła.

czas wolny z komentarzem

Podglądałam dziś w parku. Miałam opór przed robieniem zdjęć, bo myślę wtedy o blogu a poszłam na spacer ze sobą, mogę opisać com widziała no i zrobiłam jedno zdjęcie. Myślę że jakaś nagroda foto się za nie należy. Od żelaznej bramy parku jak po nitce szłam za dźwiękiem fletu. Przycupnęłam, odpłynęłam. Grał pan, już drugi raz tam go spotkałam, w tym samym miejscu z tą samą poduszką ( co jest tu powszechnym zwyczajem mieć poduszkę w reklamówce i wyciągnąć tam gdzie się wybrało miejsce do siedzenia ). Wziął trzy flety, wyszedł z domu, grał tak jak ptaki to robią. Do pana przycupnął, ale nie jak ja nieruchomo, inny pan. Ćwiczył tai – chi. Kilka razy widziałam jak coś łapie za ogon, raz ptaka co mu w górę uciekł, raz do lisa się schylił i zaczął skradać. Historia sama się tworzyła. W te chwile wszedł pan nr3, bez skrępowania i nie wywołując w nikim zdziwienia, zatrelował, tak chińsko z gardła i przeszedł stanąć dalej, tylko ja ze znakiem zapytania zostałam. Po co tak głośno i w ogóle po co?...

No comment. Osiedle.