Przejdź do głównej zawartości

辰の年 tatsu no toshi

Smoków jest pełno wokół, zdobią drzwi mieszkań i sklepów, małe papierowe, zawsze w parze, chłopiec i dziewczyna. Drugim znakiem nowego roku są wycinanki czerwone i czerwono-złote, wywieszane w oknach, mają przynieść pomyślność w nowym roku i odstraszyć niedobre moce. System ozdób jest bardzo ujednolicony, spotkałam w różnych miejscach miasta 4 rodzaje wycinanek, prezentują się w różnych rozmiarach. Dochodzi do tego jeden rodzaj wizerunku smoka, który jest jeszcze smoczkiem i zawsze wisi w parze. Może jest w tym jakiś zamysł porządku w państwie. Najważniejszy jest kolor czerwień i złoty.

W szpitalu pielęgniarki biegają i przyklejają ozdoby, robią sobie zdjęcia. Na moich drzwiach pokoju też wisi para smoków, na dodatek zostałam taką obdarowana. Roześmiane pielęgniarki zwartą, gwarną grupą przyszły zrobić sobie ze mną zdjęcie i chichotając przesunęły się na korytarz. Przesunęły, tak, jak chodzą w grupie mam wrażenie, że się przesuwają, a nie chodzą.

Po kroplówce mały spacer w poszukiwaniu smoka. Zbliżając się do głównej ulicy, moje serce podchwyciło rytm bębna. Zaczęłam się za nim rozglądać, stał na ulicy, wielki. Kilka zainteresowanych osób, z daleka zobaczyłam, że jest możliwość zagrania na nim i jak magnes mnie przyciągnął do siebie. Wzięłam do rąk drewniane pałki (większe od takich do ciasta ), BAM BAM BAM...ulice Tjan Jinu usłyszały polską duszę. Graj dziewczyno graj. Pałki się do mnie przykleiły, wiedziałam, że inni czekają by zagrać, ale teraz była moja kolej. Wygrać swoje marzenia, zagrać dla smoka swoje myśli, swój rytm, albo odgonić co złe. Dalej na ulicy spotkaliśmy jeszcze taką metalową tarczę, gong ( pytanie do T.N.). Odgłos gruby, momentami przypominał falowanie blachą i burzę.

Ludzie jak w Polsce skorzy do wydawania pieniędzy, duży ruch pod sklepami. Standard, nic nadzwyczajnego, gdyby nie fajerwerki. Od dwóch tygodni słychać je w całym mieście. Gdzieś w oddali widoczne kolorowe błyski z dziewiątego piętra szpitalnego okna. Najpopularniejsze są jednak „pepesze”, tak je właśnie nazwałam. Jest to czerwona taśma, jak do karabinu maszynowego, ( wiem pepesza pewno jest pół maszynowa, czy może ma okrągły magazynek i półokrągły, ale nieważne, przynajmniej dla mnie, chodzi o dźwięk ). Długość taśmy ok.2 metry i po odpaleniu wydaje dźwięk jak z karabinu, robi dużo dymu, po chwili cichnie zostawiając na chodniku dywan czerwonych śmieci. Odpalane pojedynczo po sobie i trzy na raz, od ok. 16 zaczęło się na dobre, zmniejszające się natężenie odnotowałam ok.2. Z powodu słabej kondycji mojego kręgosłupa, bezpieczniej było dla mnie zostać w domu, dlatego relacjonuję spod okna  ( schronu, okopu ). Teraz mogę powiedzieć że znam odgłos przesuwającej się linii wojennego frontu. Huczy, wali, śwista i po za tym wszechogarniający hałas sprawia wrażenie nieskończoności!!

W Nowy Rok udałam się do szpitala na swoją kroplówkę. Ulice puste, jak się dowiedzieliśmy Chińczycy  świętują tak  jak w Polsce, biesiadowanie w gronie rodziny przy stole i jedzenie, pewno jeszcze więcej niż na co dzień.

Cały czas myślę, że spotkam tego smoka. Co mnie zastanowiło, mój lekarz na pytanie, gdzie można zobaczyć Smoka na ulicy, zastanowił się i powiedział: nie wiem. A ja przecież w polskiej telewizji widziałam, że smoka mają! Będę czujna. Ktoś by mógł powiedzieć, że nie znalazłam się w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu, a ja myślę, że to się zawsze zgadza, czas i miejsce nie jest dla mnie przypadkowe w żadnej chwili.

Zaczynam myśleć o cementowaniu kręgosłupa. Niby relaks, katar grzeję lampą kwarcową, ale ja czuję pod skórą, że to już czekanie, takie wypatrywanie. Z całych sił chcę być tu i teraz, ale zdarza się, że ciągnę ciężkie wiadro z ciemnej studni, zmiana myśl następuję między krokami, a krok jest równy, ostrożny. Wciąż szukam twarzą słońca. W mojej Azji mróz. Skuta lodem, bezpieczna pod kołdrą. Schowałam się dla swojego komfortu emocjonalnego. Czekam smoka.

Komentarze

  1. ~karolinabuczma25 stycznia 2012 08:09

    zdjęcia jak Tadeusz wróci od ukochanej.
    jej imię Toyota!

    OdpowiedzUsuń
  2. Karolino! :D
    Rozbawiłaś mnie, bo dokładnie tak samo mówię Marcinowi, że ciągle u NIEJ.

    Ładnie piszesz, rysujesz, wyszywasz. Od dawna powinnaś była prowadzić bloga artystycznego.
    Czytamy relacje codziennie.
    Pozdrawiam serdecznie
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana Karolciu wszyscy dobrze wiemy po co poleciałaś w ten kosmos.
    Poprzez tego bloga poznajemy dzięki Tobie "nowe chińskie galaktyki".
    W fizyce jest pojęcie czasoprzestrzeni. Czyli czasu i miejsca czyli przestrzeni.
    Dzięki Twojej wielkiej wrażliwości ogarniamy te złoto czerwone smoki i przystajemy
    na chwilę tu i teraz dla CIEBIE !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana Siostrzyczko!!!
    Zazdroszczę Tobie tego, w jaki sposób umiesz to wszystko opisać, jak dobierasz słowa, jak potrafisz spowodować, iż czytając Twojego bloga nie sposób się wzruszyć.
    Bardzo tęsknię za Naszymi rozmowami w WABENE!!!! Kocham i całuję,pa.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja też kocham i całuję!

    OdpowiedzUsuń
  6. "Ja wierzę głęboko, głowę za to daję
    Że po każdym deszczu zawsze słońce wstaje
    I tam gdzieś daleko, w przestworzach na niebie
    Malutka gwiazdeczka migoce dla Ciebie.
    I wlewa nadzieję, szepcząc wciąż do ucha:
    WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE, naprawdę, posłuchaj.
    Pamiętaj o jednym, w szczęściu czy w goryczy
    Że jest ktoś, na kogo zawsze możesz liczyć."
    Ps. Karolka dajesz nam mega dużo, napisz co my możemy jeszcze dla ciebie zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Karolino,
    Zrzuć to wiadro do studni,tam jego miejsce. Pozwól sobie na tu i teraz. wierzę w to :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Te małe smoczki przypominają mi postacie z chińskich piórników z lat 80-tych, które w tamtych czasach budziły mój nieopisany zachwyt.
    Trzymaj się Karolina!!!
    Viki

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzialam w gazecie Metro, ze smoka maja, duzego, imponujacego wrecz, tez z Twoich zdjec to jakies kreskowkowe smoczki-wymoczki. W tejze gazecie czytalam tez, ze Chinczycy, ktorzy przybywaja do Polski sa zadziwieni dlaczego zabilismy smoka wawelskiego?!??Argumenty o spadku populacji dziewic i baranow ich nie przekonuja,hehe...Co kraj to obyczaj. Tak sobie mysle, ze lubie smoki,ale wprew kodom zapamietanym z basni polskich, nie kojarza mi sie z ociezalymi krwiozreczymi jaszczurami, tylko z lotem, gracja, marzen spelnieniem, cos a'la z Never Ending Story;)
    Buziaki, zaraz projekcia bajek z projektora Ania:)
    PS. Ostatnio smyki bawia sie nieustajaco ma ulubiona, 30-paroletnia lala Karolcia:)
    Hasta luego!

    OdpowiedzUsuń
  10. kilka razy tu zaglądałam by coś dodać ale Ty Karolciu tak głęboko i trafnie wszystko nam przekazujesz że braknie słów myślę że słowa Jana Pawła II pomogą zrozumieć więcej ,,kto chce naprawdę odnależć samego siebie musi nauczyć się obcować z przyrodą ,bo oczarowanie jej pięknem wprowadza bezpośrednio w ciszę kontemplacji.''pozdrawiamy cieplutko choć mrożno jesteśmy z Wami

    OdpowiedzUsuń
  11. Smoka wypatruj. W prozie Sapkowskiego był złoty smok: Villentretenmerth zwany Borch Trzy Kawki, potrafił przyjąć postać dowolnej istoty. Razem z nim szły Vea i Tea (Zerrikanki, które go chronił ponieważ on nie nosił ze sobą broni). Takiego Smoka, Złotego Smoka, wypatruj.

    OdpowiedzUsuń
  12. Znowu ciekawe wiesci ze swiata. U nas w Europie orły, a tam Smoki, taki nierealny symbol. Ale zycze Ci abys go spotkala, wielkiego zlotego, szczeliwego Smoka!

    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

oto ja

Karolina Buczma lat 31, urodzona w maju. Mąż Tadeusz, dobry człowiek. Urodzony w lipcu. Syn Gustaw lat 2 i pół, urodzony w maju. Aktualnie może być wszystkim co zobaczy: kotem Cześkiem, listonoszem Patem, córką znajomych- półroczną Natalką, psem przywiązanym przed sklepem. Być może łatwe wchodzenie w rolę zwiastuje powołanie do aktorstwa. Jestem taką dziewczyną co ma babciny styl, dobra konfitura, szydełko, herbata. Szycie i wyszywanie sprawia mi ogromną przyjemność , niestety z niewiadomych mi powodów robię to rzadko. Lubię wiosnę, bazylię, pomidory, czerwone wino, papier, ołówki, lampki, porcelanę, wiśnie, czereśnie, śliwki, ziemniaki, makaron, tańczyć, leżeć, góry, morze w marcu, gotować, śmiać się, pływać, rysować, podróżować, księżyc, zielony, moment kiedy słońce wychodzi zza chmur.

droga

Karolcia odeszła dziś nad ranem. Rok blogowania, prawie trzy lata choroby, trzy i pół bycia matką, pięć i pół w zamążpójściu, osiem w związku, 32 życia. Prawie wszystkiego za mało. Bądź wola Twoja..., ale tak po ludzku w pierwszej chwili brak zgody na tę Wolę. Wszystko takie świeże, w pół zdania porzucone, rozpoczęte książki przy łóżku, niedokończona na drutach czapka, makieta drogowa dla Gustawa bez drzew, nianie umówione na rozmowy, jutrzejsze sushi, kurier z portfelem kupionym na allegro, plątanina tropów do rozpoznania. Niezadane pytania. W tym wszystkim Gustaw i ja. Przejmujemy zaplecze. W całości. Dzielne mamy-babcie, mężnych ojców-dziadków, braci, siostry, wujków, ciocie i Was. Pożegnanie Karolci odbędzie się w sobotę 01.12.2012 w Twardogórze . O godzinie 11:00 różaniec, a o 12:00 Msza święta w Sanktuarium Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Po mszy świętej ceremonia pogrzebowa na Cmentarzu Parafialnym. Mapa dojazdu: View Larger Map

nie napisze jakby nic

leżę w bólu nie zawachałabym się odrąbać sobie nogi gdyby ktoś swoją pomocną dłonią podał mi siekierę. czuje że zapachy mi pomagają aromaterappia geranium, krem nz ziaji spa o zapachu gruszkiiiii znalzłam w internecie serię szamponó joanny czekolada kiwi pomarańcza wzniliaaa tylko w jedym sklepie odpisali że już nie produkują!!! zapach tak odciąża bez przesady ale tak. boli boli boli droga.