Przejdź do głównej zawartości

po drodze

Czasami ten mój kosmos jest większy ode mnie i wtedy maleje jak pani łyżeczka, żeby móc podglądać. Do tej pory w drodze do bazy i drodze do szpitala nigdy nie stałam się niewidoczna i nie wiem czy mam na to szanse, ale podglądam ... bez tupetu z uśmiechem, najłagodniejszym jaki umiem w sobie znaleźć. Zazwyczaj ludzie są otwarci, ale zdarza się, że na widok aparatu w spojrzeniu narasta skupienie i wtedy mi wstyd, choć nie mam aparatu! Nieśmiało wyciągam swój telefon i  z uśmiechem na niego patrzę, jak na profesjonalne urządzenie zapisujące moją podróż po Życie. Coś jest w tym zwykłego co mi się podoba.

Widziałam dziś coś. Patrzyłam z głową  zadartą w niebo, widok latawca jest dosyć prosty ale to nie było tylko to, widziałam doświadczenie w podglądaniu, współpracę, intuicję, relaks i wiatr. Tłumaczę:  ręcznie robiony model szybowca, kierowany sterem prawie jak na statku. Mężczyzna zmniejszając i zwiększając długość żyłki szukał miejsca na falach wiatru i zdarzało się że bez jego najmniejszego udziału wiatr podrywał model i kołował nim ósemki, wiatr sam. Doświadczenie, liczy się w konstrukcji modelu, który chyba podgląda naturę i może mieć różny rozmiar, kształt i jest składany. Intuicja może się przydać w naciąganiu i puszczaniu nitki. Na ziemi to wygląda jak kołowanie sterem statku, a w powietrzu widać lekko dryfującą popołudniową myśl. Relaks to jest to czemu można się poddać, a wiatr jest tam niezależnie od nas. Na ten skwer pod stadion narodowy przyjeżdżają Panowie swoimi rowerami z zamontowanymi, własnej konstrukcji skrzynkami w których mają termos, kanapki no i sprzęt do majsterkowania modeli i części zamienne. Widziałam jak spadający model łamie skrzydło, które można lekko odczepić i domontować nowe, równie lekko i szybko.

Jest coś w spędzaniu tu czasu wolnego, ja to widzę i próbuję podglądać.

Ps. Do tej notki będzie zdjęcie, wkrótce... jak mi je Tadeusz złączy i podłączy.



Komentarze

  1. Mój dwuipółlatek właśnie śledzi przygody "Strażaka Sama", a ja korzystam z wolnej chwili i zaglądam. Każdego dnia z rodzinką czekamy na wpis. Pięknie piszesz :-)Zawsze uroni jaką łezkę, a wtedy mój synuś mówi: "Nie pjać mama, będzie dobzie, będzie dobzie" Z całego serca życzę Ci ZDROWIA- wiem, jak bardzo jesteś potrzebna Gustawkowi. Czyję to tak po prostu, jak mama. Bądź dzielna i czerp siłę z naszych wpisów. Cieplutko pozdrawiam ze "Strażakiem Samaem".

    OdpowiedzUsuń
  2. TAK się spieszyłam, że pozjadało mi troszkę literek :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ...Pani Łyżeczka...!!! Przypomniałaś mi bajki z dzieciństwa :) miło zanurkować w tamte chwile, szczególnie w dzisiejszy czas wtajemniczania młodego pokolenia. Walczymy z wszechobecnymi myszkami i zastanawiamy się czymże je zastąpić :) Pozdrawiam na przekór aurze - słonecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Śledzę z podziwem twoją podróż po kosmosie. Zwiedzaj, odpoczywaj, nabieraj Mocy a my którzy ci kibicujemy przesyłamy MOCE z serdecznymi uściskami. Jesteś niezwykle dzielna i wcale nie szara mała myszka ani pani łyżeczka tylko dzielna wielka mama z kosmosu. Twój syn może być dumny ze swojej Mamy. Walcz dzielnie o swoją Moc , którą niewiadomo z jakich powodów ktoś pożyczył od ciebie, ale napewno zwróci ci z nawiązką. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. W tym co piszesz jest coś z odczucia stanu nieważkości - dane tylko nielicznym i tylko czasami. Tak jak Pani Łyżeczka staje się taka malutka tylko co jakiś czas. A wtedy dzieją się rzeczy niezwykłe. Życie oglądane z całkowicie innej perspektywy. To co wielkie wydaje się malutkie, to co było niezwykle istotne staje się mało ważne. Przemiana. Smakowanie. Nowa jakość. Relaks. Oddech. Przestrzeń. Rozstania, które zbliżają. Ludzie, których odkrywasz na nowo. Uchwycona chwila. Długaśna milisekunda. Kołujący ósemki latawiec. Flesh. Galaktyka. Jedna taka gwiazda (TY) :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzisiaj byliśmy całą czwórką na spacerze, jak przyszliśmy do domu, to Franio powiedział, że super, że byliśmy wszyscy razem i to jest najważniejsze....a Hanka wyszła z drugiego pokoju i powiedziała:
    Najważniejsza to teraz jest ciocia Karolinka....

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Kucharska Maria13 stycznia 2012 02:40

    Pewnie nikt nie zauważa tego co TY. Widzisz to, co małe i piękne.
    Odczuwasz to, co ma smak. Czujesz to, co zwykłe i niesiesz to nam
    na drugi kontynent. Chociaż można powiedzieć że Euro-Azja to jedno.
    Dzięki Ci za te latawce i że mogłam tu pobyć z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja droga Hanko Guganko wszyscy jesteśmy tak samo ważni, ( ja tylko ściągam więcej uwagi ).

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki Tobie, i temu czego teraz doświadczas - ja przewartościowałam swoje życie, tj. zrozumiałam co w życiu jest naprawdę ważne a co mniej lub wcale.
    Za to bardzo Ci dziekuję, myslę że to też w jakiś sposób jest wartość dodana (dla mnie napewno) Twojej histori i podróży. Trzymaj się mocno, nabieraj MOCY i nie poddawaj się!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Franiu co tam jedna jedynka ,pani się uwzieła.Całuski dla was .Krysiu pozdrawiam . Moc jest z Wami .Karolciu czekamy na każdy wpis i trzymamy kciuki pa

    OdpowiedzUsuń
  11. No latawce!
    To moj wielki konik i pasja! Mam ich jak narazie 15: wyczynowe dwu-linkowe delty, cztero-linkowe (quady) power kity do ciagania wozka, jednolinkowe do wygladania ladnie (oba z chinskich podrozy).
    Po co doroslemu facetowi takie zabawki? Na co tracic czas z kawalkiem szmatki na patykach?
    Mysle, ze w wiekszosci przypadków odpowiedz jest prosta: By sie poczuc wolnym i choc na cwile stac czyms innym....

    Gdy latawiec wzbija sie w gore, Ty wbijasz wzrok w niebo, zapominasz o tym co Cie otacza. Z czasem stajesz sie latawcem, zaczynasz rozumiec wiatr, i dotykasz wielkiej i nieodgadnionej harmonii Swiata....
    No Karolina! No Michal! Nie zmarnujcie tej okazji! musicie sprobowac, bo latawce to to co najlepsze w Chinach (no moze zaraz po herbacie :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

oto ja

Karolina Buczma lat 31, urodzona w maju. Mąż Tadeusz, dobry człowiek. Urodzony w lipcu. Syn Gustaw lat 2 i pół, urodzony w maju. Aktualnie może być wszystkim co zobaczy: kotem Cześkiem, listonoszem Patem, córką znajomych- półroczną Natalką, psem przywiązanym przed sklepem. Być może łatwe wchodzenie w rolę zwiastuje powołanie do aktorstwa. Jestem taką dziewczyną co ma babciny styl, dobra konfitura, szydełko, herbata. Szycie i wyszywanie sprawia mi ogromną przyjemność , niestety z niewiadomych mi powodów robię to rzadko. Lubię wiosnę, bazylię, pomidory, czerwone wino, papier, ołówki, lampki, porcelanę, wiśnie, czereśnie, śliwki, ziemniaki, makaron, tańczyć, leżeć, góry, morze w marcu, gotować, śmiać się, pływać, rysować, podróżować, księżyc, zielony, moment kiedy słońce wychodzi zza chmur.

droga

Karolcia odeszła dziś nad ranem. Rok blogowania, prawie trzy lata choroby, trzy i pół bycia matką, pięć i pół w zamążpójściu, osiem w związku, 32 życia. Prawie wszystkiego za mało. Bądź wola Twoja..., ale tak po ludzku w pierwszej chwili brak zgody na tę Wolę. Wszystko takie świeże, w pół zdania porzucone, rozpoczęte książki przy łóżku, niedokończona na drutach czapka, makieta drogowa dla Gustawa bez drzew, nianie umówione na rozmowy, jutrzejsze sushi, kurier z portfelem kupionym na allegro, plątanina tropów do rozpoznania. Niezadane pytania. W tym wszystkim Gustaw i ja. Przejmujemy zaplecze. W całości. Dzielne mamy-babcie, mężnych ojców-dziadków, braci, siostry, wujków, ciocie i Was. Pożegnanie Karolci odbędzie się w sobotę 01.12.2012 w Twardogórze . O godzinie 11:00 różaniec, a o 12:00 Msza święta w Sanktuarium Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Po mszy świętej ceremonia pogrzebowa na Cmentarzu Parafialnym. Mapa dojazdu: View Larger Map

nie napisze jakby nic

leżę w bólu nie zawachałabym się odrąbać sobie nogi gdyby ktoś swoją pomocną dłonią podał mi siekierę. czuje że zapachy mi pomagają aromaterappia geranium, krem nz ziaji spa o zapachu gruszkiiiii znalzłam w internecie serię szamponó joanny czekolada kiwi pomarańcza wzniliaaa tylko w jedym sklepie odpisali że już nie produkują!!! zapach tak odciąża bez przesady ale tak. boli boli boli droga.