Tianjin. Ten Manhattan jest 6 kilometrów od miejsca gdzie stacjonujemy, a tu jest porównywalnie z:
dla Konina – 10 razy większe i 5 razy brudniejsze V osiedle,
dla Wrocławia – 7 razy większy i 5 razy brudniejszy Kozanów,
Ale to dobra i cicha dzielnica, dobre samochody i dwujęzyczne przedszkole. Wieżowce nie mają po 10 pięter tylko po 50, wyglądają jak w Polsce. Standardowy prostokąt na kwadracie, tyle, że z elementem tradycyjnej architektury. Miesza się tu brud, bałagan, rozgardiasz, chaos z nowoczesnością. Tak jakby ludzie nie nadążyli za postępem. Na pewno ciekawie.
Poznałam drogę do szpitala i szpital, trochę, jak z filmów Barei. Odkryłam, że zasada z windą działa w dwie strony. Pchaj się, żeby wyjść z windy, inaczej będziesz nią jeździć do góry i na dół. Pielęgniarki w ciężkich, białych, płóciennych fartuchach, na głowach piękne, pielęgniarskie czepki. Pana doktora Pai Chi Wo jeszcze nie poznałam, najpierw badania. Krew, rentgen, EKG, PET, CT, okazuje się, że zdjęcie rentgenowskie można zrobić w ciuchach.Trudno, ale nie próżno można szukać indywidualnego podejścia. Jego brak od początku tłumaczę ilością ludzi, tu nie miejsce na jakieś ceregiele. Wezwana do gabinetu EKG zauważyłam, że pielęgniarki uwijają się jak mrówki, dwie kozetki, jeden parawan, otwarte drzwi na korytarz, piersi na wierzchu. Piękna i płynna wymiana pacjentów, szybko, szybko, a ja po operacji kręgosłupa tak szybko się nie położę, a i po wątrobie ślad; jakby wkurzony Wołodyjowski przeciął mnie na pół szablą, no i nogę trzeba wciągnąć, bo biodro boli. Wykonującej badanie Pani Mrówce wzrok zawiesił się na tym cięciu i kiedy wstawałam podała mi rękę, złapała za ramię i spojrzała w oczy pomagając wstać. Dalej szybko, szybko… Piszę o tym, bo to było jak zwolnienie tempa, w mieście trąbiących samochodów i ludzi plujących na ulicę gdzie bądź, pod nogi, gęstą sliną. Przechodząc walczę raz po raz z odruchem wymiotnym. Nadal ciekawie!
W związku z nieznaną metodą i przebiegiem terapii zastanawiam się, czy doktor da mi uzdrawiający, słodki, soczysty i lekkostrawny owoc z miękką skórką, czy będzie to gorzki kaktus wypełniony siarką, słynący z uzdrawiających mocy, którego trzeba połknąć w całości. Wyobraźnia działa, dlatego zużywam ją do rysowania smoków. Zaczęłam też wyszywać.
Sze sze czyli dziękuję, Wam, że mogłam tu przybyć.
Ps.Ten grillowany szczypiorek to nie szczypiorek, jakaś popularna chińska trawa, widziałam ją na bazarze, a bazar!!!! To powieść w odcinkach!!
dla Konina – 10 razy większe i 5 razy brudniejsze V osiedle,
dla Wrocławia – 7 razy większy i 5 razy brudniejszy Kozanów,
Ale to dobra i cicha dzielnica, dobre samochody i dwujęzyczne przedszkole. Wieżowce nie mają po 10 pięter tylko po 50, wyglądają jak w Polsce. Standardowy prostokąt na kwadracie, tyle, że z elementem tradycyjnej architektury. Miesza się tu brud, bałagan, rozgardiasz, chaos z nowoczesnością. Tak jakby ludzie nie nadążyli za postępem. Na pewno ciekawie.
Poznałam drogę do szpitala i szpital, trochę, jak z filmów Barei. Odkryłam, że zasada z windą działa w dwie strony. Pchaj się, żeby wyjść z windy, inaczej będziesz nią jeździć do góry i na dół. Pielęgniarki w ciężkich, białych, płóciennych fartuchach, na głowach piękne, pielęgniarskie czepki. Pana doktora Pai Chi Wo jeszcze nie poznałam, najpierw badania. Krew, rentgen, EKG, PET, CT, okazuje się, że zdjęcie rentgenowskie można zrobić w ciuchach.Trudno, ale nie próżno można szukać indywidualnego podejścia. Jego brak od początku tłumaczę ilością ludzi, tu nie miejsce na jakieś ceregiele. Wezwana do gabinetu EKG zauważyłam, że pielęgniarki uwijają się jak mrówki, dwie kozetki, jeden parawan, otwarte drzwi na korytarz, piersi na wierzchu. Piękna i płynna wymiana pacjentów, szybko, szybko, a ja po operacji kręgosłupa tak szybko się nie położę, a i po wątrobie ślad; jakby wkurzony Wołodyjowski przeciął mnie na pół szablą, no i nogę trzeba wciągnąć, bo biodro boli. Wykonującej badanie Pani Mrówce wzrok zawiesił się na tym cięciu i kiedy wstawałam podała mi rękę, złapała za ramię i spojrzała w oczy pomagając wstać. Dalej szybko, szybko… Piszę o tym, bo to było jak zwolnienie tempa, w mieście trąbiących samochodów i ludzi plujących na ulicę gdzie bądź, pod nogi, gęstą sliną. Przechodząc walczę raz po raz z odruchem wymiotnym. Nadal ciekawie!
W związku z nieznaną metodą i przebiegiem terapii zastanawiam się, czy doktor da mi uzdrawiający, słodki, soczysty i lekkostrawny owoc z miękką skórką, czy będzie to gorzki kaktus wypełniony siarką, słynący z uzdrawiających mocy, którego trzeba połknąć w całości. Wyobraźnia działa, dlatego zużywam ją do rysowania smoków. Zaczęłam też wyszywać.
Sze sze czyli dziękuję, Wam, że mogłam tu przybyć.
Ps.Ten grillowany szczypiorek to nie szczypiorek, jakaś popularna chińska trawa, widziałam ją na bazarze, a bazar!!!! To powieść w odcinkach!!
aha, nie mogę odpisywać na maile, bo poczta wp.pl jest tu zablokowana, wielki brat patrzy, a TAdeusz spryciula tam wejdzie
OdpowiedzUsuńNo, jest nareszcie wpis......
OdpowiedzUsuńnie raz po kilka razy dziennie klikam www....i komputer oswoił się z Twoim
blogiem. Wręcz tęskni za Twoimi wpisami, oczy śledzą a serce się raduje.
Czytam i chłonę każdą literkę. Widzę wieżowce, jestem z Tobą w windzie i na bazarze.
Ściskam. Pisz. Czekam.
Dziewczyno, a Ty masz tam aparat, prawda? i robisz zdjecia klamkom w drzwiach, prawda?? juz wiem jak do Ciebie pisać. a o fejsie to nie ma tam co marzyć prawda???. cmok
OdpowiedzUsuńI ja i ja z niecierpliwością czekałam na wpis... Po kilku pierwszych "odcinkach" nie mogłam się doczekać kolejnego. "Obcy" też Ci kibicują :D
OdpowiedzUsuńI ja i ja z niecierpliwością czekałam na kolejny wpis. OBCY też Ci kibicują! :)
OdpowiedzUsuńNajpierw żaden komentarz nie wchodził, a potem przeszły oba... Jak to w kosmosie :)
OdpowiedzUsuńTak, jak dla pani Marysi (którą serdecznie pozdrawiam), tak i dla mnie Ten Blog jest czymś, co wywołuje uśmiech, wzruszenie, zamyślenie...
OdpowiedzUsuńP.S. Przepraszam, ale ja mieszkam na V osiedlu....
to oni nawet swoja trawe tam maja?
OdpowiedzUsuńKarolcia, sprobuj przez proxy wejsc na adresy ktore sa tam zablokowane
najpierw wejdz na http://webproxy.pl/ i tam na dole w pole 'Wprowadz URL' wpisujesz normalnie zablokowany adres, np. wp.pl i wchodzisz na poczte...albo inny proxy http://www.iksde.com/ i w polowie ekranu masz miejsce na nowy adres...moze te proxy beda dostepne z Chinach..
pozdrawiamy!
to oni nawet swoja trawe tam maja?
OdpowiedzUsuńKarolcia, sprobuj przez proxy wejsc na adresy ktore sa tam zablokowane
najpierw wejdz na http: //webproxy .pl/ i tam na dole w pole 'Wprowadz URL' wpisujesz normalnie zablokowany adres i wchodzisz np na poczte wp...albo inny proxy http: //www .iksde. com/ i w polowie ekranu masz miejsce na nowy adres...moze te proxy beda dostepne z Chinach..
adresy proxy wpisalem ze spacjami,bo jak podawalem poprawnie to mi odrzucaja moj komentarz..powoli sie robi u nas jak w chinach...
pozdrawiamy!
Ten "szczypiorek" to pewnie ich tajemniczy składnik zupek Chińskich - umieszczony w przepisie tuż za glutaminianem sodu itp. To pewnie właśnie dlatego są tak popularne (?)
OdpowiedzUsuńChico jestes nieoceniony!
OdpowiedzUsuńKarolcia, za tydzien wszystkie te nowe, inne rzeczy beda codziennoscia i przyzwyczaisz sie do wszystkiego...a bazary i jedzenie, to jedna z moich ulubionych atrakcji w trakcie podrozy po Azji!:)
OdpowiedzUsuń3maj sie
Na skrzynce w pracy pojawiła się pewna wiadomosc w sprawie pomocy dla synowej kolegi po fachu...
OdpowiedzUsuńi tak jestem od kilku dni systematycznie na blogu i czekam na kolejne wiadomości od Ciebie choć wogóle sie nie znamy...
Trzymam kciuki Wielkie....za Ciebie i Twoich bliskich...
KOLEJNA OBCA/lekarka weterynarii/:-))))
Podroz zaczela sie niezwykle ciekawiej, mam nadzieje, ze bedziesz nas nadal informowala co i jak... z przyjemnoscia czytam, zyczac Ci jak najlepszego samopoczucia!!
OdpowiedzUsuńKarolcia z tego co piszesz to inny świat. Życzymy Ci zdrowia, zdrowia i uśmiechu bo to najlepsze lekarstwo. Wszystko to co piszesz o tym mieście chcielibyśmy zobaczyć jak to wygląda. I jest pomysł na tzw. "wartość dodaną" zdjęcia, zdjęcia. Jeżeli masz siły, czas i chęci to rób je, a jak wrócisz to robimy Twój wieczór w Musztardzie pt. Made in China zdrowa dziewczyna. Szczegóły na poczcie masz.
OdpowiedzUsuńKarolinko myślę,że z tej kaszki którą już odszukałaś i z tego szczypiorku zrobisz super danie takie jak ostatnio podałaś mi na obiad...
OdpowiedzUsuńBuczyma, dobrze, że wyszywasz, niech to tylko nie będzie chińszczyzna! ;)
OdpowiedzUsuńSporo tych obcych, ale to przecież kosmos...:-)
OdpowiedzUsuńKarolciu!Twe wpisy/opisy to jak strawa wigilijna dla wielu spragnionych wędrowców!Smaki,zapachy,wielość, wielkość,tylko ten pośpiech,jak w kopcach termitów i na mrówkojady trzeba uważać!Trzymaj się ciepło, moje myśli wokół Ciebie, jak zawsze:)...
OdpowiedzUsuńMama!!?
OdpowiedzUsuńTak, Karolciu to Nasza Mama. Ale fajnie, co.....
OdpowiedzUsuńWczoraj Franek dostał pierwszą jedynkę w szkole....Hanka była przerażona, a Franek płakał....
Serdecznie pozdrawiamy i trzymamy za Ciebie
OdpowiedzUsuńKochana. Moze juz wiesz, u nas dosc sroga zima. Pozdrawiamy serdecznie. Sledzimy Twoje wpisy. Bardzo ciekawe. Ladnie piszesz, dobrz sie czyta. Duz, duzo zdrowka! Szczecin- Bieliccy.
OdpowiedzUsuń