Przejdź do głównej zawartości

ręce które widuję

Jestem. Dziś w nocy dopiero sobie uświadomiłam, jak bardzo się cieszę z udanego zabiegu. Wczoraj wróciliśmy po dwóch dniach do mieszkania. Leżąc dwa dni w szpitalu nie robiłam, nic prócz walki z mdłościami, spaniem, mierzeniem temperatury, ciśnienia, przypięta do aparatu podglądającego moje serce, przez kilka godzin z kilogramem mąki pod brzuchem. Przyszłam do domu i położyłam się spać! Dziś wróciliśmy po kroplówkach ok. 19, ugotowałam ziemniaki, funkcjonuję na 40 procentach swoich możliwości, boli głowa, coś we mnie ładują w tych kroplówkach, że ciężko się zbieram, jak kucam i wstaję to czuję się jakbym przemierzała jakieś przestrzenie. Niech ładują, po dwóch latach nie boli mnie biodro. Nic. Nawet jak je dotykam.


Dziwna to notka, to jest moje usprawiedliwienie dla najwierniejszych czytelników, którzy piszą, że czekają co dzień i ja bardzo bym chciała pisać co dzień, ale nie nadążam.


Leżąc przez te dni na łóżku, nadal obserwowałam. Rozmyślam nad ruchami pielęgniarskich rąk. Przyglądam się jak zmieniają kroplówki, jak odcinają kamyczkiem ampułkę trzymając wszystko w jednej ręce. Ruchy palców są płynne jak w jakimś tańcu, spokojne, pewne. Nasuwają mi się wnioski, że rączki ćwiczą intensywnie podczas pisania krzaczków, jedzenia pałeczkami, tę płynność można porównać do ruchów podczas tai chi. Potrafią jedną ręką pokazać 10 cyfr, nie jest to trudne, ja już też potrafię, tyle ze bez tej gracji.



PS. Św. Krzysztofa poznałam w książce Michela Tourniera pt.: „Król Olch”, św. Antoniego w filmie Waltera Sallesa pt.: „Dworzec nadziej”, o istnieniu św. Tadeusza Judy, wiem odkąd poznałam Tadeusza. Są moimi ulubionymi świętymi!!! Miło, że mamy wspólnych znajomych.



Książkę i film polecam, bo dobre, choć optymizmu tam trzeba szukać na "własne ręce".

Komentarze

  1. Od rana/naszego czasu polskiego/ byłam juz kilkukrotnie na blogu "dzielnej kobiety"....cieszy mnie że kciuki dają radę ...zorientowałam się ze ludzi dobrego serca oprócz Rodziny i Przyjaciół przybywa i to też ogromnie cieszy:-)))najważniejsze że zabieg się udał....wszystkiego co najlepsze z serca całego:-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też należę do tych, którzy codziennie wyczekują kolejnego wpisu, jestes mega dzielna, całą rodziną trzymamy kciuki za Ciebie kochana. Trzymaj się, całym sercem jestemśmy z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Kucharska Maria18 stycznia 2012 07:22

    Nie masz pojęcia jaką masz siłę i moc przywiązywania do siebie ludzi.
    Znam Cię poprzez Twoje zaplecze, które uważam za swoich wielkich przyjaciół.
    Tańczyłam na Waszym weselu. Jaką masz w sobie moc, że ci którzy jedynie
    Cię czytają już się od Ciebie uzależniają. Wszystkie sprawy codzienne
    schodzą na plan dalszy bo....Karolina napisała !!!
    Weszłam na stronę Fundacji z Uśmiechem i uśmiecham się do Ciebie.
    Niechaj te sprawne ręce pielęgniarek i lekarzy sprawią żebyś wróciła
    z tego kosmosu i aby było nam tu wszystkim radośniej.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Nie porzucaj nadzieje,
    Jakoć się kolwiek dzieje"
      Jan Kochanowski   
    Ps. Cieszę się bardzo ze jesteś...,! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana,nadajesz mojemu życiu migotliwość:)Myślę i wierzę:)sciskam mocno

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdrowiej nam Dzielna KOBIETKO.Nie musisz się usprawiedliwiać bo wszyscy wiemy,że pojechałaś tam żeby rozprawić się z bestią,a piszesz wtedy gdy pozwalają Ci na to siły i czas.Jutro tu zajżę.Dobrej nocy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też zaglądam codziennie i wyczekuje na kolejne wieści. Super, że zabieg się udał! TRZYMAJ SIĘ!
    Pozdrowienia dla Ciebie i Michała.

    OdpowiedzUsuń
  8. "jak kucam i wstaję to czuję się jakbym przemierzała jakieś przestrzenie" - to oczywiste, kiedy ktoś jest WIELKI :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak to prawda, że odwiedzanie bloga, Twojego bloga weszło mi tak w nawyk, że jestem tu co chwilę i cieszą te wspaniałe wiadomości, że zabieg się udał, bo nie mogło być inaczej. Nawet jak nie piszesz nic nowego bo to zrozumiałe, że nie zawsze możesz, wracam i czytam Twoje poprzednie notki. Całujemy mocno i trzyamamy kciuki za zdrówko, buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  10. hej karolcia,
    dopiero teraz jak piszesz, staje mi sie swiadome, ile sie juz w zyciu nacierpialas i jaki bagaz doswiadczen niesiesz ze soba. dzielna jestes, dzielna.
    ja przed kilkoma dniami przeszlam na islam, wiec chce ci powiedziec z tej perspektywy, ze wszystko, czego doswiadczamy w tym zyciu to tylko proba. trzeba zaakceptowac wole Boga i wziac ja na klate. Bog jest wielki i sprawiedliwy, i wynagrodzi ci wszystkie twoje cierpienia, jesli tylko zostaniesz przy nim i okazesz mu w modlitwach wdziecznosc. zaufaj Mu i badz cierpliwa. bedzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawe uwagi nt tych pielęgniarek. Ja ostatnio, podczas krótkiego pobytu w szpitalu, też z zainteresowaniem przyglądałem się pielęgniarzowi, gdyż wszystko wskazywało na to, że był gejem. Zasadniczo mi to nie przeszkadzało, ale jak podszedł z wielką strzykawką i stanowczym falsetem zarządził "proszę odsłonić pośladek!", poczułem lekki niepokój. Okazało się jednak, że był niezwykle opiekuńczy, może aż za bardzo - bałem się, że na końcu da mi całusa! Na szczęście okazał się profesjonalistą ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

oto ja

Karolina Buczma lat 31, urodzona w maju. Mąż Tadeusz, dobry człowiek. Urodzony w lipcu. Syn Gustaw lat 2 i pół, urodzony w maju. Aktualnie może być wszystkim co zobaczy: kotem Cześkiem, listonoszem Patem, córką znajomych- półroczną Natalką, psem przywiązanym przed sklepem. Być może łatwe wchodzenie w rolę zwiastuje powołanie do aktorstwa. Jestem taką dziewczyną co ma babciny styl, dobra konfitura, szydełko, herbata. Szycie i wyszywanie sprawia mi ogromną przyjemność , niestety z niewiadomych mi powodów robię to rzadko. Lubię wiosnę, bazylię, pomidory, czerwone wino, papier, ołówki, lampki, porcelanę, wiśnie, czereśnie, śliwki, ziemniaki, makaron, tańczyć, leżeć, góry, morze w marcu, gotować, śmiać się, pływać, rysować, podróżować, księżyc, zielony, moment kiedy słońce wychodzi zza chmur.

droga

Karolcia odeszła dziś nad ranem. Rok blogowania, prawie trzy lata choroby, trzy i pół bycia matką, pięć i pół w zamążpójściu, osiem w związku, 32 życia. Prawie wszystkiego za mało. Bądź wola Twoja..., ale tak po ludzku w pierwszej chwili brak zgody na tę Wolę. Wszystko takie świeże, w pół zdania porzucone, rozpoczęte książki przy łóżku, niedokończona na drutach czapka, makieta drogowa dla Gustawa bez drzew, nianie umówione na rozmowy, jutrzejsze sushi, kurier z portfelem kupionym na allegro, plątanina tropów do rozpoznania. Niezadane pytania. W tym wszystkim Gustaw i ja. Przejmujemy zaplecze. W całości. Dzielne mamy-babcie, mężnych ojców-dziadków, braci, siostry, wujków, ciocie i Was. Pożegnanie Karolci odbędzie się w sobotę 01.12.2012 w Twardogórze . O godzinie 11:00 różaniec, a o 12:00 Msza święta w Sanktuarium Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Po mszy świętej ceremonia pogrzebowa na Cmentarzu Parafialnym. Mapa dojazdu: View Larger Map

nie napisze jakby nic

leżę w bólu nie zawachałabym się odrąbać sobie nogi gdyby ktoś swoją pomocną dłonią podał mi siekierę. czuje że zapachy mi pomagają aromaterappia geranium, krem nz ziaji spa o zapachu gruszkiiiii znalzłam w internecie serię szamponó joanny czekolada kiwi pomarańcza wzniliaaa tylko w jedym sklepie odpisali że już nie produkują!!! zapach tak odciąża bez przesady ale tak. boli boli boli droga.