Dziękuję wszystkim za udział w pogrzebie, za słowa wsparcia i wyrazy współczucia. Każdy telefon, SMS, mail, komentarz rozczulał mnie, wzruszony karmiłem nimi swój żal, płacząc nad każdym słowem. Było mi z tym dobrze. Na cmentarzu dziękowałem za Wasze wsparcie i obecność, dzięki któremu, mimo zmartwień, bólu i strachu, mogliśmy przejść przez te 3 lata jak przez przygodę. Przygoda… chyba tylko dla mnie i Gustawa. Nie wiem jakim trzeba być tytanem, żeby słysząc na szpitalnym korytarzu, że ma się złamany kręgosłup, wiedząc, że już nigdy nie podniesie się synka do góry, że nie przejedzie się rowerem, nie pobiegnie; żeby przeczuwając, że nie zobaczy się syna jak maszeruje do szkoły, jak się buntuje, zakochuje, wynosi z domu; żeby odliczając ten bolesny rytm: kłucie żył, kroplówka, rzyganie; żeby znając rokowania, wiedząc że należy liczyć tylko na cud, zebrać się w sobie i tak kurczowo trzymać się tego pełnego ograniczeń życia; żeby tak wszędzie szukać okruchów zdrowia, pilnować diety, pilnow...
Rak wspak to Kar, a Kar to początek od Karolina