Jadę w kosmos, choć nie jestem kosmonautą. Czy ktoś mnie rozumie? DODAWANIE Od organizatora wyprawy, Michała już wcześniej dowiedziałam się, że jedziemy do miasteczka pod Pekinem. W mojej głowie wyświetlał się mglisto obraz z filmów z Brucem Lee: błoto na ulicach, drewniane chatki, charakterystycznie zdobione dachy...Tianjin okazuje się 13 milionowym miasteczkiem! Wygląda lepiej niż Manhattan. MNOŻENIE Wysokość pierwszej wpłaty za moją terapię w chińskim miasteczku, nazywanej przeze mnie pieszczotliwie mini ratką, wynosi 20 tysięcy EURO. Czy jest jeszcze ktoś, kto nie wierzy, że szara mysz myśli, że wybiera się w kosmos?
Rak wspak to Kar, a Kar to początek od Karolina